Czy to najfajniejsza rzecz jaka, jak na razie, powstała w ramach programu „Kultura w sieci„?
Świat jest jak echo. Ciężko opisać to doznanie. Zaczynamy postrzegać świat wokół nas jak iluzję. Wiemy, że jest realny, ale staje się bardzo wyrazisty. Jest jak sen, ale bardziej rzeczywisty niż rzeczywistość.
To część monologu, który prowadzi głos pojawiający się w piątej minucie filmu Świat jest jak echo – audiowizualnej pracy, którą kilka dni temu na Youtube umieścił Piernikowski. Współzałożyciel nieistniejących już Synów oraz autor świetnych solówek, No fun oraz The best of moje getto, dał się poznać jako, próbujący ogarnąć metafizykę wokół niego, natchniony blokers, który potoczny język przekuwa często w błyskotliwą, żywą poezję. Pochodzący ze Świnoujścia artysta jest jednak równie zdolnym, jeśli nie zdolniejszym, architektem dźwięku. W swoich kompozycjach, zamiast z tradycyjnych rapowych środków, korzysta z dobrodziejstwa modularnych syntezatorów i wielu innych przykurzonych sprzętów i wchodzi w świat progresywnej elektroniki, darkwave’u zainspirowanego chociażby klasycznymi dokonaniami Dead Can Dance oraz zabawy z formą samych pojedynczych dźwięków. Audialne krajobrazy na solowych płytach Piernikowskiego koegzystują z jego wypaczonym hip-hopem. W najnowszym projekcie muzyka to jednak właśnie one grają główną rolę.


Niemal 28-minutowy film, Świat jest jak echo, powstał w ramach programu Kultura w sieci Ministerstwa Kultury, Dziedzictwa Narodowego i Sportu. I z miejsca ma duże szanse na bycie najciekawszą inicjatywą sponsorowaną z covidowego funduszu dla twórców. Wizualnie obraz ten skupia się znalezionym footage’u – abstrakcyjnym, ale też często łatwym do identyfikacji. Miejskie sylwetki, ciągnące się po horyzont bloki i zachody słońca, przeplatające się ze sobą w onirycznym rytmie, stanowią idealne dopełnienie dźwiękowego pejzażu, który wyszedł spod palców producenta. W niecałe pół godziny Piernikowski prezentuje bowiem wszystkie podstawowe składowe swojego charakterystycznego i imponującego brzmienia. Z mistrzowską wprawą wydobywa psychodelie z modulacji poszczególnych dźwięków, które nabierają fizycznej gramatury – potrafią być ciężkie i smoliste lub ulatywać w, podgrzanym zachodzącym słońcem, powietrze. Równie sprawnie Piernikowski splata ze sobą czasowe płaszczyzny – hauntologiczną współczesność, analogowy vintage oraz inspiracje muzyką dawną, która jest jedną z podstaw wspomnianego wcześniej darkwave’u.


Delegat orientu kolejny raz nie zawodzi. Świat jest jak echo to primeshit w najbardziej melancholijnej odsłonie. Do fizycznej natury świata i metafizycznej jego podszewki Piernikowski podchodzi zarówno jako chłonny wrażeń agnostyk poszukujący sensu oraz doświadczony rezydent Shaolin, który w medytacji przeżył już kilka wieczności. Mimo nietypowej formy dystrybucji (film dostępny jest jak na razie tylko na Youtube, muzyka nie została wypuszczona osobno), release ten warto traktować jako pełnoprawną muzyczną formę, która rozwija mniej doceniane wątki w dyskografii niegdysiejszego Syna.